Литмир - Электронная Библиотека

– Ale przedtem chciałem cię o coś zapytać. – Adam szepcze mi to prosto w ucho. – Rozmawiałem o tym z Szymonem i z Tosią… Czy potem, jak wrócę… moglibyśmy się zastanowić… czy ty byś się mogła zastanowić… – Niebieskiemu pierwszy raz, odkąd go poznałam, plącze się język -…jednym słowem, czy nie czas, żeby na skrzynce na listy widniało nasze wspólne nazwisko?

Leżę nieruchomo i nie wiem, co mam odpowiedzieć. Wiem, że pojedzie i powinien jechać. To, że jesteśmy razem, nie powinno w żaden sposób ograniczać żadnego z nas.

Ale ślub? Czy to konieczne? Przecież po ślubie zaczynają się same kłopoty.

– I będę miała serce na temblaku? – wyrywa mi się niechcący.

– Dziecinko, ty masz teraz serce na temblaku. Ja nie jestem tamtym facetem. Tobie mogłaby pomóc w tej sprawie tylko terapia, ale to twoja decyzja, nie będę cię namawiał. To kwestia projekcji i przeniesień. Zrobisz sobie z tym, co chcesz. I tak się bardziej męczysz niż ja, skoro bez przerwy porównujesz i boisz się zaryzykować. I pewno tak samo bałabyś się terapii, żeby zrobić z tym porządek.

Ja się boję? Czego tu się bać? Małżeństwa? A po co mi małżeństwo? Po co mi ślub? Nigdy w życiu. Na pewno.

Nie, chyba nie.

Dobrze nam jest, tak jak jest.

I trzeba by zrobić duże przyjęcie. Zaprosić Grześków, Ulę, Krzysia, Reńkę z Arturem, Mańkę, w ogóle nie wiem, co u niej słychać, całą redakcję i Naczelnego. Terapia? A na cholerę mi terapia? Dlaczego on myśli, że mnie nie stać na terapię? Ja się boję? Czy Tosi powinien towarzyszyć Jakub? A z kim przyjedzie Szymon? Terapia… Ciekawe… Ja mu jeszcze pokażę…

Ślub? Za pół roku?… To kupa czasu…

Pomyślę o tym pojutrze.

45
{"b":"100431","o":1}